Jest to krótki, a zarazem najpaskudniejszy rozdział, jaki kiedykolwiek napisałam... wybaczcie.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
- April, zaczekaj! - Tom wybiegł za mną z auta i gdy dogonił mnie mocno mnie przytulił - Przepraszam... wiesz jak on mnie denerwuje.
- Wiem... - szepnęłam spuszczając wzrok na jego ręce obejmujące mnie w talii - to z Tobą jestem zaręczona, a nie z nim.
- Moja mała... - pocałował mnie ucho i obrócił twarzą w swoją stronę - wracajmy do domu - powiedział zakładając mi kosmyk włosów za ucho.
- Kocham cię.
Uśmiechnął się.
- Ja ciebie też kocham, April.
Ścisnęłam mocniej jego dłoń i wróciliśmy do samochodu.
Wieczór spędziliśmy na wspólnym przygotowywaniu kolacji, a potem oglądaniu filmów.
Nie pozwolił mi dziś popracować w domu ani chwili, za co byłam mu bardzo wdzięczna.
Musiałam odreagować to wszystko, co teraz działo się poza naszymi czterema ścianami.
- April... - szepnął do mojego ucha, gdy zasypiałam w jego ramionach - chcę żebyś została moją żoną.
Spojrzał mi w oczy z pewnością siebie, swoich słów, że ja - nie potrafiłam wykrztusić z siebie nawet jednego słowa.
- April, spytam jeszcze raz... wyjdziesz za mnie? - ucałował palec serdeczny mojej prawej dłoni, na którym nosiłam pierścionek zaręczynowy od niego.
Łzy popłynęły mi z szeroko otworzonych oczu.
- Oczywiście, że tak! - pocałowałam go w usta i mocno przytuliłam się do jego gorącego ciała - Tak, wyjdę za ciebie.
- Moja księżniczka... - szepnął uśmiechając się lekko. Nie widziałam teraz jego twarzy, lecz wiedziałam to.
Kwestia zorganizowania ślubu a'ka kolejny "problem", który stanął na mojej głowie.
Rano zaczęliśmy dzień od pieszczot i delikatnych pocałunków, które musiały podbudować naszą wiarę w siebie, uczucia i więź, która ostatnio była wystawiana na ciężką próbę.
- Przyjadę po ciebie w porze na lunch - powiedział Tom podwożąc mnie pod szpital.
- Dobrze - uśmiechnęłam się do niego promiennie - kocham cię.
Pocałowałam go w usta i wysiadłam z jego samochodu.
- Ja ciebie też April, nie zapominaj o tym.
Uśmiechnęłam się do niego jeszcze raz i poszłam w stronę mojego miejsca pracy, naładowana pozytywną energią i szczęściem.
- Dzień dobry - powiedziałam do szefa, który nie miał zbyt tęgiej miny.
- Dobry - burknął i spojrzał na mnie ze zmarszczonym czołem.
- Stało się coś?
- Nic, co jest związane z tobą.
- No dobrze... - odpowiedziałam lekko zmieszana jego odpowiedzią i po przygotowaniu sobie wszystkiego przy moim biurku, poszłam do Amy.
- Hej - przywitałam się z nią.
- Cześć.
- Co u ciebie? Skończyłaś już portret?
- Tak! - zawołała wesoło - Wyglądasz na szczęśliwą... Rozmawiałaś już z panem Leto? - szepnęła z blaskiem w oczach.
- Nie.
Skłamałam, a ona lekko posmutniała.
- To dlaczego jesteś taka szczęśliwa?
- Jestem szczęśliwa, ponieważ przydarzyło mi się coś dobrego - uśmiechnęłam się do niej i pogłaskałam ją po głowie tak, jak już miałam w zwyczaju.
- Spotkasz się dziś z panem Leto?
- Może... może nie.
Wzruszyłam ramionami, a ona z każdą chwilą wydawała się być coraz bardziej sfrustrowana.
- Dlaczego?
- Wszystko zależy od ciebie, Amy.
- Co? - spytała, a ja wygodnie przeciągnęłam się w fotelu.
- To zależy od tego, czy powiesz mi prawdę.
- Pan Leto będzie zły na mnie, jeśli się z nim nie spotkasz... - szepnęła chowając drżące dłonie pod stół.
- Dlaczego miałby być na ciebie zły?
- Bo... bo on-... nie wiem, czy mogę ci o tym powiedzieć... - powiedziała jeszcze ciszej.
- Groził ci?
- Nie! - krzyknęła i spojrzała na mnie przerażona.
- Więc? Co ci takiego powiedział, że boisz się wyznać mi prawdę? - spytałam z surowym wyrazem twarzy.
- Powiem ci na ucho...
Podeszłam blisko niej i przyklęknęłam koło niej... Amy chwilę zastanawiała się, lecz powiedziała mi bardzo cichutko na ucho, po czym rozpłakała się.
Wstałam rozzłoszczona i bez słowa wyszłam, gdy ona wciąż siedziała w fotelu i płakała.
- Jared! - warknęłam rozzłoszczona wchodząc do jego pokoju bez pytania. Było ciemno i czułam jakieś kadzidełko.
Nigdzie go nie widziałam.
- W końcu przyszłaś - szepnął zamykając drzwi, a ja mało co zawału nie dostałam tak mnie wystraszył.
- Za drzwiami stałeś? - posłałam mu wściekłe spojrzenie.
- Czekałem na ciebie - zamknął drzwi na zamek.
- To było okropne posunięcie z twojej strony! - krzyczałam wściekła na niego - jak mogłeś jej użyć tylko po to, żeby się do mnie zbliżyć?!
- Już ci powiedziałem, że jesteś tylko moja - ujął dłońmi moją twarz - wszystko jest ustawione, April. WSZYSTKO.
Chciał mnie pocałować, lecz spoliczkowałam go.
- Nie pozwalaj sobie.
Zacisnęłam mocno szczęki, gdy otarł lekko kącik ust.
- Podoba mi się to - zaśmiał się pod nosem - lubisz ostrą grę?
- Przeproś!
- Za co? - wzruszył ramionami.
- Przeproś Amy!
- I tak ma już namieszane w głowie, to nie ma sensu.
- Nie można tak dzieci wykorzystywać!
- Ty wykorzystałaś mnie! Zobacz, do czego mnie doprowadziłaś?!
Oniemiała stałam w miejscu z lekko rozchylonymi ustami.
- Nie rozumiem...
- Nie prowokuj mnie... - powiedział groźnie podchodząc do mnie, gdy w głowie starałam się przeanalizować: gdzie popełniłam błąd?
- Nic nie rozumiem... - szepnęłam patrząc w jakiś nieokreślony punkt na podłodze.
- Pomogę ci zrozumieć - szepnął głosem zapowiadającym istną katastrofę... - jedyne co musisz zrobić, to mi zaufać.
Spojrzałam mu w oczy nie wiedząc w tej chwili co jest prawdą, a co kłamstwem.
Zaczął mnie namiętnie całować, mimo że starałam się go odpychać to jego uścisk na ramionach był zbyt silny.
W głowie wciąż miałam słowa Tom'a "wyjdziesz za mnie?" i moje słowa aprobaty.
Ugryzłam go w dolną wargę ust aż do krwi.
- Naprawdę, prowokujesz mnie - warknął mocno zaciskając dłoń na moim nadgarstku sprawiając mi tym piekący ból.
- Puść mnie - powiedziałam zimnym tonem, lecz on tylko zaśmiał się i pociągnął mnie w stronę fortepianu stojącego w rogu pokoju. Wcześniej go tu nie było...
- Przyszłaś do mnie, więc mogłaś spodziewać się, co się wydarzy - szepnął do mojego ucha popychając mnie na ten piękny instrument tak, że moją twarz dzieliło zaledwie kilka centymetrów od pięknej, lśniącej tafli nakrywy ruchomej.
Stał za mną, bardzo blisko... wykręcając mi rękę za plecy i napierając swoim ciałem na moje pośladki.
- Przyszłam, bo jestem bardzo rozczarowana twoim zachowaniem i tym, co zrobiłeś Amy!
- Jesteś taka piękna ... - szepnął z czułością w głosie, a drugą dłonią przesuwał od karku wzdłuż kręgosłupa aż do pośladków.
- Jared do cholery! Przestań! - krzyknęłam jeszcze bardziej rozzłoszczona - NIGDY nie będę twoja!
To musiało go bardzo rozzłościć, bo jeszcze mocniej ścisnął mój nadgarstek i jednym mocnym szarpnięciem ściągnął w dół spodnie wraz z bielizną, a pasek od spodni obtarł lekko moje biodra.
- Jared! Głuchy jesteś?! - warknęłam spoglądając przez ramię.
Rozpinał pasek i spodnie.
Na widok jego penisa w środku ogarnął mnie strach przed bólem jaki zamierzał mi zadać.
- Krzycz więcej, to tylko coraz bardziej mnie podnieca... - szepnął do mojego ucha rozchylając szerzej moje nogi - a gdy zaczniesz jeszcze walczyć ze mną to...
Nie dokończył i wbił się we mnie do połowy długości jego penisa, a w głowie aż mi zawirowało. Nie mogłam złapać tchu, a z oczu od razu popłynęły łzy.
- Jared, przekraczasz granicę - wysyczałam na jednym oddechu zła i upokorzona - nie wybaczę ci tego...
- Nienawiści jest bardzo silnym uczuciem - powiedział spokojnie i pchnął jeszcze mocniej do samego końca, aż jęknęłam. Myślałam, że zaraz zemdleję - Boże, jak jesteś ciasna...
Puścił mój nadgarstek i obydwoma dłońmi złapał za gardło ściskając coraz mocniej i mocno pieprząc mnie od tyłu.
Chciałam płakać i błagać go o litość, lecz walka o każdy oddech była dla mnie w tym momencie ważniejsza.
Nie wiem ile razy mi to zrobił, straciłam rachubę po krótkotrwałych utratach przytomności i intensywnych orgazmach... miałam już dość.
- Chcę umrzeć... - szepnęłam, gdy dochodził we mnie po raz kolejny.
Już nawet z nim nie walczyłam, był za silny i miał nade mną totalną kontrolę fizyczną i psychiczną.
- Nie pozwolę ci - szepnął i ugryzł lekko mój obojczyk. Skrzywiłam się nieznacznie - jesteś moja i tylko moja.
- Wychodzę za mąż, Jared.
Zastygł na moment.
- Za tego idiotę?! - krzyknął łapiąc mnie za włosy i przyciągając do siebie.
Znowu mu stanął.
- Kocham go.
- To jest kłamstwo, April. Wcale go nie kochasz... - szeptał ocierając się o mnie coraz mocniej. Obrócił mnie siłą tak, że klęczałam tyłem do niego. Jego dłonie masowały moje ciało, wszedł we mnie i rytmicznie wchodził we mnie tak, aż jego biodra uderzały o moje pośladki z charakterystycznym plaskiem. Pochyliłam głowę próbując odciąć się myślami od tego, co mi robił, lecz bardzo szybko sprowadzał mnie z powrotem do rzeczywistości mocno kąsając w plecy, pośladki, czy dając klapsy, ciągnąc za włosy do tyłu, aż moja głowa odchyli i się i krzyknę z bólu.
- Weź do ust... - polecił wsuwając mi do ust dwa palce - zdezynfekuję całe twoje ciało, gdziekolwiek on mógł cię dotykać i gdziekolwiek mógłby w tobie być.
Powoli wsadzał palce do mojego odbytu aż krzyknęłam z bólu.
- Rozluźnij się, księżniczko.
- Nie nazywaj mnie tak! - krzyknęłam wściekła roniąc kolejne łzy, a myślałam, że już wylałam ich tyle dzisiaj, że nie będę w stanie uronić choćby jeszcze jednej...
- Jeśli się nie rozluźnisz, będzie to rozrywający ból - szepnął wpychając głębiej palce.
- To jest ohydne...
Zaśmiał się pod nosem.
- Nauczę cię czerpać z tego przyjemność - szepnął - z obydwu rzeczy naraz...
Uśmiechnął się i zaczął mnie pieprzyć od tyłu i palcami.
Nie wiedziałam, że jest tak okrutną osobą... i już chyba nic gorszego mnie nie spotka.
Czułam jak twardnieje i jeszcze bardziej powiększa się.
- Gotowa? - powiedział pewnym siebie głosem, wyciągając palce i penisa, którego wilgotną główkę naprowadził na wejście do odbytu - No to na trzy... raz...
Nie zdążyłam się nastawić psychicznie na to, bo gdy tylko powiedział "raz" wszedł we mnie głęboko, aż straciłam siłę w rękach i nogach. Krzyknęłam z bólu i osunęłam się, lecz on podtrzymywał moje biodra na odpowiedniej wysokości swoimi silnymi rękami.
- To jeszcze nie koniec, musisz wytrzymać - powiedział, jakby to było oczywiste i było mu mało - to dopiero początek...
Szepnął coś niezrozumiale do mojego ucha i piekło rozpoczęło się na nowo...
o kurwa : O
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiego zachowania po Jay, myślałam że będzie ją namawiał ale nie w taki sposób. Po pierwszym rozdziale nie spodziewałam się tego. Czekam na nowy ...
o.0 :o
OdpowiedzUsuńczekam na nowy
kiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńwkrótce.
OdpowiedzUsuńO KURWA JA PIERDOLE DAFUQ JARED DAFUQQQ DEBIL GNÓJ NIENAWIDZĘ GO W TYM OPOWIADANIU JAK ON MÓGŁ JEJ ZROBIĆ COŚ TAKIEGO JA PIERDOLE CHUJ OBLEŚNY
OdpowiedzUsuńdaj mi rolę w twoim ff! chcę przylecieć na smoku ogierze, który ma penisa wielkości człowieka, i żeby zaczął smok pieprzyć Dziada w dupę, a ja się będę przyglądała temu wszystkiemu i pocieszała April. o!