Od autora:
Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku!!! xoxo
-----------------------------------------------------------------------------------------------
- Oh... - szepnęłam cicho - nie uwierzysz, kto był tym "wykładowcą" - powiedziałam, a Matt usiadł na przeciwko i przypatrywał mi się uważnie.
- No?
- Jared Leto - powiedziałam, a on wybuchnął nieposkromionym śmiechem.
- Żartujesz sobie?
- Jestem całkiem poważna.
- Ale on przecież nie jest wykładowcą! On tylko śpiewa - powiedział roześmiany Matt, a ja zrobiłam minę typu "a nie mówiłam, że nie uwierzysz?".
- Też tak myślałam... do czasu aż uświadomił mnie o tym osobiście.
- Co?
- Wiesz jaki on jest mądry? To jak opowiadał o różnych wierzeniach, bogach, marzeniach, religiach i kulturach... - zamyśliłam się - niesamowite.
- Spotkałaś miłość swojego życia, jak się czujesz? - zakpił sobie ze mnie Matt. Posłałam mu mordercze spojrzenie.
- NIENAWIDZĘ CIĘ. NIC WIĘCEJ CI NIE POWIEM! - ruszyłam obrażona w stronę drzwi.
- April! A wydarzyło się coś ciekawego? - spytał, a ja przystanęłam, by spojrzeć na niego przez ramię.
- Gdyby Ashton pytał, to ty zrobiłeś mi tę malinkę na szyi, bo wczoraj zapiliśmy bardzo... i to był taki psikus, ok? - burknęłam pod nosem na co Matt otworzył szeroko oczy.
- A-P-R-I-L M-A-R-L-O-W, jeśli mam cię kryć przed twoim nowym chłopakiem, to musisz mi wszystko opowiedzieć! - krzyczał na całe mieszkanie, gdy ja już wywędrowałam do swojego pokoju zanieść torebkę, bo zdążyłam tylko buty zdjąć ze stóp odkąd wróciłam.
- Leto - odpowiedziałam jednym słowem, gdy szukałam piżam - idę się wykąpać.
- Co "Leto"? Leto ci to zrobił? - spytał, gdy wchodziłam do łazienki.
- Słowo "Leto" jest odpowiednią szufladką dla wszystkich zdarzeń dzisiejszego dnia - odkrzyknęłam mu, a on wszedł do środka, gdy byłam zanurzona po szyję w pianie z rękami opartymi o krawędzie wanny.
- To znaczy? Co się wydarzyło.
- On jest-... - zamilkłam zastanawiając się nad odpowiednim słowem.
- Jaki?
- ... nieobliczalny - odpowiedziałam, a on oparł się o umywalkę i wziął szczoteczkę do ręki.
- Nie powiedziałaś mi tym zbyt wiele - mruknął niezadowolony pod nosem, nałożył pastę i zaczął myć zęby.
- Co mam ci opowiedzieć? To że prześwietlał mnie wzrokiem aż miękły mi kolana? Że porwał mnie z zajęć i zaciągnął do archiwum, o którego istnieniu nie miałam bladego pojęcia i chciał zerżnąć? O tym, że jest zmienny jak pogoda... raz łagodny i czuły, a za moment wściekły, że masz obawę, że może cię zabić? - Matt spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami ze szczoteczką w ustach.
Wybuchnęłam śmiechem.
- Co? - powiedział wyjmując szczoteczkę z ust.
- Kocham twój wyraz twarzy! - udało mi się wykrztusić między salwami śmiechu i znowu śmiałam się w głos.
- Powiedziałaś, że co on chciał zrobić?
- Oh, powiedział, cytuję "zerżnąć" - wzruszyłam ramionami, a on wypluł pianę.
- No chyba sobie żartujesz?!
- Nie. Mówię całkiem na poważnie - popukałam palcem wskazującym w malinkę na szyi - dlatego musisz mnie kryć z tym przed Ashtonem.
- Ile ze sobą jesteście? - uniósł wysoko brwi.
- A która jest godzina? - spytałam, Matt zaczął się śmiać tak, że mało co nie zakrztusił się pastą.
- Od dzisiaj jesteście parą? - potwierdziłam skinieniem głowy - i już pierwszego dnia chcesz mieć przed nim tajemnice? - znowu skinęłam głową - to nie jest w porządku.
- Wiem... ale głupio jest mi się przed nim przyznać do tego, szczególnie, że ostrzegał mnie przed nim.
- A ty tak się zgodziłaś pójść z nim?
- Skąd wiedziałam co może ode mnie chcieć? - zmarszczyłam brwi - poza tym... podobało mi się to.
- CO? - spytał Matt, a ja pokazałam mu język i zanurzyłam się cała w wodzie.
- Co ty wyprawiasz?! - wysyczał przygwożdżając mnie do ściany, a mnie nie pozostało nic innego jak patrzeć na niego z przerażeniem.
- Słucham? - jego jasne oczy bardzo wyraźnie pokazywały wściekłość.
- Pytam się, co to miało znaczyć wczoraj, co? - jego wyraz się nie zmieniał, a ja zaczynałam na poważnie bać się go.
- O co ci chodzi? - wyszeptałam, a on spojrzał na moją szyję.
- O CO MNIE CHODZI? - wystraszyłam się, że zaraz może mnie uderzyć - to ty wozisz się motorami z jakimiś kochasiami! -wkurzył się, ale puścił mnie i zaczął krążyć po toalecie.
Rozbawiło mnie to lekko, ale to nie był odpowiedni moment na śmiech.
- Jared, czy ty wiesz, że wtargnąłeś do damskiej toalety? - spytałam, gdy chwycił dłońmi swoje dość krótko ścięte włosy. Spojrzał na mnie z obłędem w oczach.
- Należysz do mnie, nie możesz spotykać się z innymi facetami - zagroził mi palcem przed twarzą, na co ja uniosłam wysoko brwi w zdziwieniu.
- Wiesz... - powoli dłonią odsunęłam jego dłoń sprzed mojej twarzy - nie jestem przedmiotem, który może ktoś mieć. - zadziałał mi na nerwy, a skoro do tej pory mnie nie uderzył, to postanowiłam postawić mu się.
- Oczywiście, że nie jesteś przedmiotem! - warknął rozzłoszczony - jesteś kobietą. MOJĄ i tylko moją.
- Jeśli sobie żartujesz, to przestań.
- April - powiedział ostro, a mnie aż przeszły ciarki po plecach - nawet nie waż się tak myśleć.
- Spotykam się z kimś, nie możesz mi tego zabronić - nie wiem co pokusiło mnie, żeby to powiedzieć. Leto zacisnął usta w cienką linię - nie jestem twoja, nie masz nade mną żadnej władzy - wredny uśmiech wpełzł na moje usta.
Nie wytrzymał dłużej.
Podszedł do mnie nagle, złapał gwałtownie za nadgarstek - już ja ci udowodnię, że mam - wysyczał i mocno szarpnął za sobą w stronę kabin. Wepchnął mnie do jednej z nich, po czym sam wszedł do środka i zamknął za nami drzwi na zamek.
Patrzyłam na niego zszokowana, ale i podekscytowana, ponieważ nie wiedziałam, do czego jest zdolny... a jego naturalny magnetyzm po prostu przyciągał, podniecał, pobudzał... uzależniał.
- Spróbuj krzyczeć, a potraktuję cię naprawdę źle - odwrócił mnie do siebie plecami, gwałtownie i pochylił do przodu tak, że dłońmi musiałam oprzeć się na ścianach kabiny, albo ścianie przede mną.
Jednym szarpnięciem zdjął moją spódniczkę wraz z bielizną, byłam zszokowana.
- Shhhh... - usłyszałam jego szept przy uchu, dłonią zakrył moje usta i wszedł we mnie bez żadnego ostrzeżenia zbyt szybko i brutalnie.
Wstrzymałam powietrze i starałam się nie krzyczeć z bólu, który rozdzierał mnie od środka.
- Dobra dziewczynka... - wyszeptał z ironia w głosie poruszając się rytmicznie do przodu i tyłu, a ja jedynie czułam, że rodzi się we mnie ogromna nienawiść do niego, mimo że jest świetny w te klocki i sprawiało mi to przyjemność, to... nie mogłam powstrzymać tego uczucia.
- Shhh... - znów wyszeptał, bo ktoś akurat wszedł do łazienki.
Życie na krawędzi musiało go niesamowicie podniecać, bo zaczął poruszać się jeszcze szybciej i dotykać mnie.
Jego dotyk zaczynał parzyć moją skórę. Rozpalał we mnie najdziksze instynkty, o których nawet nie wiedziałam, i nad którymi panował swoim głosem i dotykiem.
I to mnie przerażało.
Przerażało mnie to, że jakiś mężczyzna potrafił nade mną panować, lecz nie chciałam się do tego przyznać... ani przed nim, ani przed samą sobą.
Doszedł we mnie z westchnięciem w momencie, gdy osoba nieświadoma naszego towarzystwa spuściła wodę.
- Dziwny finish - skwitowałam z zaciśniętymi mocno szczękami, gdy znów zostaliśmy sami i mogłam się ubrać.
Posłałam mu długie pełne gniewu spojrzenie, gdy zapinał rozporek.
- Żebyś ty doszła, musisz sobie zasłużyć - powiedział dotykając palcami czule mojego policzka i całując delikatnie w usta.
Nawet nie drgnęłam.
- Zniszczyłeś moją ulubioną spódniczkę - spojrzałam na niego wściekła.
- Mogę kupić ci takich sto - otworzył drzwi i puścił mnie przodem, gdy ciągle mierzyłam go spojrzeniem pełnym wyrzutów i nienawiści - odkupię ci ją, bez obaw - powiedział, gdy trąciłam go barkiem i podeszłam do lustra ostatni raz poprawić ubrania i makijaż.
Oparł się biodrem o framugę drzwi i przyglądał mi się ze spokojem.
- Co?
- Nic. Tak tylko przyglądam się tobie - odrzekł ze wzruszeniem ramion - mówiłem ci, że jesteś tylko moja i mam nad tobą władzę.
- To był gwałt panie Leto.
- O nie, nie - powiedział z rozbawieniem - wcale się nie wyrywałaś, nie krzyczałaś i nie sprzeciwiałaś, mimo że mogłaś.
- To był wymuszony seks - odwróciłam się przodem do niego.
- Nic ci na to nie poradzę, że jestem zwolennikiem ostrego seksu. - odpowiedział na spokojnie, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie i wszyscy o tym wiedzieli, oprócz mnie.
- Nie jesteś normalny... - powiedziałam podchodząc do niego blisko i patrząc uważnie w te jasne oczy, które teraz miały znacznie łagodniejszy wyraz.
- Oczywiście, że nie jestem normalny - odpowiedział ze spokojem i nawet nie drgnął - jestem nadzwyczajny - uśmiechnął się, a ja stanęłam na palcach i opuszkiem palca postukałam kilka razy w jego czoło.
- TU... nie jesteś normalny - uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Gdybym był tu normalny, nie byłbym kim jestem - wyszeptał dumnie - nie byłbym artystą.
- Mylisz się, Leto - szepnęłam, a on uniósł lewą brew - nie wszyscy popaprańce są artystami - roześmiał się.
Pogładził mnie po głowie jak małą dziewczynkę i ruszył w stronę wyjścia z rękami w kieszeniach.
- Po tych zajęciach poczekaj na mnie przy bibliotece.
- Po co? Chcesz powtórzyć w archiwum? - spytałam jadowicie, a on znowu się uśmiechnął.
- Po prostu tam na mnie poczekaj.
Wyszłam chwilę po nim, zła... bo jednak mu uległam i byłam nie tyle co na niego wściekła za zniszczenie mojej ulubionej spódniczki, ale raczej na siebie.
Tak, byłam wściekła na siebie.
- Hej kochanie - usłyszałam głos Ashtona i jego ciepłe usta na moim policzku - coś się stało?
- Hej - odburknęłam próbując zamaskować mój zły humor - wybacz, nie mam najlepszego humoru teraz - mruknęłam pod nosem posyłając mu słaby uśmiech.
- No dobrze, a co powiesz na gorącą czekoladę? - objął mnie ramieniem i skierował nasze kroki - jest idealna na zły humor - powiedział łagodnie i po chwili siedzieliśmy na ławce z Nelly, z kubkami gorącej czekolady i żartowaliśmy.
- Miałeś rację co do gorącej czekolady - powiedziałam już w dobrym nastroju i obdarzyłam go słodkim pocałunkiem w usta - dziękuję.
- Gołąbki! Bo będę zazdrosna! - nadąsała się Nelly, lecz tylko na żarty.
- Zapraszam na zajęcia moich kochanych, opornych na wiedzę studentów psychologii 5-go roku! - zawołał wykładowca przechodząc obok nas i kierując się w stronę sali wykładowej z kluczem.
- Nie lubię go - powiedziała Nelly, a profesor posłał jej wymowne spojrzenie.
- Słyszałem, panno Lyon. Ja za wami też zbytnio nie przepadam. Niestety, jesteśmy na siebie skazani - powiedział z drwiącym uśmiechem i wszedł do sali, a my się roześmialiśmy.
- Dziś skończymy wcześniej zajęcia, nie chce mi się patrzeć na wasze zmęczone mordki - powiedział wykładowca układając usta w podkówkę - a tak naprawdę, to ja sam mam już dość i nie chce mi się z wami siedzieć.
- Lubię jego szczerość - wyszeptałam do Nelly, która siedziała z lekkim grymasem na twarzy. Naprawdę nie lubiła tego profesora.
- Pójdziemy dzisiaj do kina? - spytał Ashton, a ja uśmiechnęłam się do niego przepraszająco.
- Muszę coś teraz załatwić.
- Co takiego? - spytał kładąc dłonie na moich biodrach i przyciągając bliżej siebie - masz kochanka? - zażartował trącając mój nos swoim z szerokim uśmiechem na ustach.
- A byłbyś zazdrosny? - zaśmiałam się i pocałowałam go - nie martw się, jutro nie mam żadnych planów.
- To już rezerwuję sobie twój czas dla mnie - wymruczał i przytulił mnie mocno.
- Oczywiście - uśmiechnęłam się do niego - do zobaczenia później - powiedziałam i ruszyłam w stronę biblioteki.
Nie było go, więc zaczęłam się denerwować.
Weszłam do czytelni i zauważyłam, że siedział w kącie i czytał jakąś książkę.
- Ekhm - odchrząknęłam, a on po chwili uniósł na mnie swój wzrok - już myślałam, że mnie wystawiłeś - szepnęłam siadając na przeciwko niego, a on się uśmiechnął.
Pod stołem podsunął pudełko.
- To za zniszczenie twojej garderoby - mruknął i wrócił do czytania.
- Aha? - odpowiedziałam patrząc na niego z niedowierzaniem, że tak mnie ignorował.
- Otwórz - powiedział nie odrywając wzroku od książki. Zajrzałam niepewnie do pudełka i po chwili je odłożyłam z powrotem na podłogę i przesunęłam w jego stronę.
- Chyba sobie ze mnie kpisz - wysyczałam wściekła.
- Zły rozmiar? - zdziwił się, a ja wstałam z impetem od stolika.
- Żegnam - warknęłam i wyszłam, a on nawet nie drgnął.
Dalej czytał książkę.
Wróciłam do domu jeszcze bardziej wściekła niż wtedy, gdy wyszłam z łazienki.
- Cześć kochana, jak ci minął-...
- NIE MAM NASTROJU - warknęłam i trzasnęłam za sobą drzwiami od mojego pokoju.
- ... dzień.
- Popapraniec... - mruknęłam zła krążąc po pokoju.
Nie minęło pięć minut jak wyszłam z pokoju i skierowałam swoje kroki prosto do Matt'a.
- Co się stało? - spytał znowu siedząc w kuchni i robiąc obiad dla nas - znowu Leto?
- Pijemy dzisiaj - zakomunikowałam na co mój współlokator tylko uśmiechnął się.
- Czekałem na to - zaśmiał się i zaczął śpiewać piosenkę Boba Marley'a "Don't worry be happy".
Nie wiem jak to się stało, ale nienawidzę Jareda za jego pomiatanie April. No po prostu go nienawidzę.
OdpowiedzUsuńAle też jestem ciekawa, co jej dał.
I oby szybko wyjechał i zostawił biedną April w spokoju! Cokolwiek tam ona do niego czuje, niech zostanie to zapomniane ;D
To jest jakaś chora sytuacja :P Nie rozumiem April. Ledwo co zna gościa, a już pozwala mu (że tak to ujmę) "zapinać" się w toalecie.
OdpowiedzUsuńCzekam także na wyjaśnienia co do rozumowania Jareda :P Bo jego nie pojmuję totalnie :) Twierdzi,że April jest tylko i wyłącznie jego kobietą,czyli musi mieć ku temu solidne powody :P
Jestem tak ciekawa kolejnego rozdziału! Błagam! Dodaj go jak najszybciej!
Pozdrawiam ;)
W ramach wyjaśnienia:
Usuń1) April go zna (jest fanką jego zespołu, wie o nim dużo z internetu, bywała na jego koncertach itp itd)
2) to nie tak, że April tak po prostu "pozwoliła mu", on użył siły wobec niej, gdy wyprowadziła go z równowagi, dlatego wypowiada się o tym jako o "gwałcie" itd.
3) punkt widzenia i powody zachowania Jareda - póki co pozostaną tajemnicą <3
4) a co do tego, że jest to chora sytuacja - taka właśnie ma być ;3
Mam nadzieję, że to trochę rozwieje pytania i pomoże w zrozumieniu tego opowiadania ^^ xo
Pozdrawiam, autor:
NicoleH.
kiedy kolejna część?
OdpowiedzUsuńwkrótce
UsuńCzyli kiedy ????? Czekam już ponad tydzień !!!!!!!! :D
UsuńCzyli kiedy ? czekam już ponad tydzień !!! :P błagam dawaj kolejną :D !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCzyli kiedy ?????????? Czekam ponad tydzień !!!!!!!! :P
OdpowiedzUsuńpostaram się napisać dziś wieczorem(sobota) lub w niedzielę, najpóźniej w poniedziałek, bo mam strasznie dużo na głowie - sesja zimowa się zbliża + zaliczenia z innych przedmiotów :)
UsuńCierpliwości xo
bedzie dzisiaj nowy rozdzial?
OdpowiedzUsuńodpowiedź jest przy poprzednim komentarzu
Usuń