środa, 25 grudnia 2013

04.

Od autora:
Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku!!! xoxo
-----------------------------------------------------------------------------------------------
- Oh... - szepnęłam cicho - nie uwierzysz, kto był tym "wykładowcą" - powiedziałam, a Matt usiadł na przeciwko i przypatrywał mi się uważnie.
- No?
- Jared Leto - powiedziałam, a on wybuchnął nieposkromionym śmiechem.
- Żartujesz sobie?
- Jestem całkiem poważna.
- Ale on przecież nie jest wykładowcą! On tylko śpiewa - powiedział roześmiany Matt, a ja zrobiłam minę typu "a nie mówiłam, że nie uwierzysz?".
- Też tak myślałam... do czasu aż uświadomił mnie o tym osobiście.
- Co?
- Wiesz jaki on jest mądry? To jak opowiadał o różnych wierzeniach, bogach, marzeniach, religiach i kulturach... - zamyśliłam się - niesamowite.
- Spotkałaś miłość swojego życia, jak się czujesz? - zakpił sobie ze mnie Matt. Posłałam mu mordercze spojrzenie.
- NIENAWIDZĘ CIĘ. NIC WIĘCEJ CI NIE POWIEM! - ruszyłam obrażona w stronę drzwi.
- April! A wydarzyło się coś ciekawego? - spytał, a ja przystanęłam, by spojrzeć na niego przez ramię.
- Gdyby Ashton pytał, to ty zrobiłeś mi tę malinkę na szyi, bo wczoraj zapiliśmy bardzo... i to był taki psikus, ok? - burknęłam pod nosem na co Matt otworzył szeroko oczy.
- A-P-R-I-L  M-A-R-L-O-W, jeśli mam cię kryć przed twoim nowym chłopakiem, to musisz mi wszystko opowiedzieć! - krzyczał na całe mieszkanie, gdy ja już wywędrowałam do swojego pokoju zanieść torebkę, bo zdążyłam tylko buty zdjąć ze stóp odkąd wróciłam.
- Leto - odpowiedziałam jednym słowem, gdy szukałam piżam - idę się wykąpać.
- Co "Leto"? Leto ci to zrobił? - spytał, gdy wchodziłam do łazienki.
- Słowo "Leto" jest odpowiednią szufladką dla wszystkich zdarzeń dzisiejszego dnia - odkrzyknęłam mu, a on wszedł do środka, gdy byłam zanurzona po szyję w pianie z rękami opartymi o krawędzie wanny.
- To znaczy? Co się wydarzyło.
- On jest-... - zamilkłam zastanawiając się nad odpowiednim słowem.
- Jaki?
- ... nieobliczalny - odpowiedziałam, a on oparł się o umywalkę i wziął szczoteczkę do ręki.
- Nie powiedziałaś mi tym zbyt wiele - mruknął niezadowolony pod nosem, nałożył pastę i zaczął myć zęby.
- Co mam ci opowiedzieć? To że prześwietlał mnie wzrokiem aż miękły mi kolana? Że porwał mnie z zajęć i zaciągnął do archiwum, o którego istnieniu nie miałam bladego pojęcia i chciał zerżnąć? O tym, że jest zmienny jak pogoda... raz łagodny i czuły, a za moment wściekły, że masz obawę, że może cię zabić? - Matt spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami ze szczoteczką w ustach.
Wybuchnęłam śmiechem.
- Co? - powiedział wyjmując szczoteczkę z ust.
- Kocham twój wyraz twarzy! - udało mi się wykrztusić między salwami śmiechu i znowu śmiałam się w głos.
- Powiedziałaś, że co on chciał zrobić?
- Oh, powiedział, cytuję "zerżnąć" - wzruszyłam ramionami, a on wypluł pianę.
- No chyba sobie żartujesz?!
- Nie. Mówię całkiem na poważnie - popukałam palcem wskazującym w malinkę na szyi - dlatego musisz mnie kryć z tym przed Ashtonem.
- Ile ze sobą jesteście? - uniósł wysoko brwi.
- A która jest godzina? - spytałam, Matt zaczął się śmiać tak, że mało co nie zakrztusił się pastą.
- Od dzisiaj jesteście parą? - potwierdziłam skinieniem głowy - i już pierwszego dnia chcesz mieć przed nim tajemnice? - znowu skinęłam głową - to nie jest w porządku.
- Wiem... ale głupio jest mi się przed nim przyznać do tego, szczególnie, że ostrzegał mnie przed nim.
- A ty tak się zgodziłaś pójść z nim?
- Skąd wiedziałam co może ode mnie chcieć? - zmarszczyłam brwi - poza tym... podobało mi się to.
- CO? - spytał Matt, a ja pokazałam mu język i zanurzyłam się cała w wodzie.

- Co ty wyprawiasz?! - wysyczał przygwożdżając mnie do ściany, a mnie nie pozostało nic innego jak patrzeć na niego z przerażeniem.
- Słucham? - jego jasne oczy bardzo wyraźnie pokazywały wściekłość.
- Pytam się, co to miało znaczyć wczoraj, co? - jego wyraz się nie zmieniał, a ja zaczynałam na poważnie bać się go.
- O co ci chodzi? - wyszeptałam, a on spojrzał na moją szyję.
- O CO MNIE CHODZI? - wystraszyłam się, że zaraz może mnie uderzyć - to ty wozisz się motorami z jakimiś kochasiami! -wkurzył się, ale puścił mnie i zaczął krążyć po toalecie.
Rozbawiło mnie to lekko, ale to nie był odpowiedni moment na śmiech.
- Jared, czy ty wiesz, że wtargnąłeś do damskiej toalety? - spytałam, gdy chwycił dłońmi swoje dość krótko ścięte włosy. Spojrzał na mnie z obłędem w oczach.
- Należysz do mnie, nie możesz spotykać się z innymi facetami - zagroził mi palcem przed twarzą, na co ja uniosłam wysoko brwi w zdziwieniu.
- Wiesz... - powoli dłonią odsunęłam jego dłoń sprzed mojej twarzy - nie jestem przedmiotem, który może ktoś mieć. - zadziałał mi na nerwy, a skoro do tej pory mnie nie uderzył, to postanowiłam postawić mu się.
- Oczywiście, że nie jesteś przedmiotem! - warknął rozzłoszczony - jesteś kobietą. MOJĄ i tylko moją.
- Jeśli sobie żartujesz, to przestań.
- April - powiedział ostro, a mnie aż przeszły ciarki po plecach - nawet nie waż się tak myśleć.
- Spotykam się z kimś, nie możesz mi tego zabronić - nie wiem co pokusiło mnie, żeby to powiedzieć. Leto zacisnął usta w cienką linię - nie jestem twoja, nie masz nade mną żadnej władzy - wredny uśmiech wpełzł na moje usta.
        Nie wytrzymał dłużej.
Podszedł do mnie nagle, złapał gwałtownie za nadgarstek - już ja ci udowodnię, że mam - wysyczał i mocno szarpnął za sobą w stronę kabin. Wepchnął mnie do jednej z nich, po czym sam wszedł do środka i zamknął za nami drzwi na zamek.
Patrzyłam na niego zszokowana, ale i podekscytowana, ponieważ nie wiedziałam, do czego jest zdolny... a jego naturalny magnetyzm po prostu przyciągał, podniecał, pobudzał... uzależniał.
- Spróbuj krzyczeć, a potraktuję cię naprawdę źle - odwrócił mnie do siebie plecami, gwałtownie i pochylił do przodu tak, że dłońmi musiałam oprzeć się na ścianach kabiny, albo ścianie przede mną.
Jednym szarpnięciem zdjął moją spódniczkę wraz z bielizną, byłam zszokowana.
- Shhhh... - usłyszałam jego szept przy uchu, dłonią zakrył moje usta i wszedł we mnie bez żadnego ostrzeżenia zbyt szybko i brutalnie.
Wstrzymałam powietrze i starałam się nie krzyczeć z bólu, który rozdzierał mnie od środka.
- Dobra dziewczynka... - wyszeptał z ironia w głosie poruszając się rytmicznie do przodu i tyłu, a ja jedynie czułam, że rodzi się we mnie ogromna nienawiść do niego, mimo że jest świetny w te klocki i sprawiało mi to przyjemność, to... nie mogłam powstrzymać tego uczucia.
- Shhh... - znów wyszeptał, bo ktoś akurat wszedł do łazienki.
Życie na krawędzi musiało go niesamowicie podniecać, bo zaczął poruszać się jeszcze szybciej i dotykać mnie.
Jego dotyk zaczynał parzyć moją skórę. Rozpalał we mnie najdziksze instynkty, o których nawet nie wiedziałam, i nad którymi panował swoim głosem i dotykiem.
I to mnie przerażało.
Przerażało mnie to, że jakiś mężczyzna potrafił nade mną panować, lecz nie chciałam się do tego przyznać... ani przed nim, ani przed samą sobą.
Doszedł we mnie z westchnięciem w momencie, gdy osoba nieświadoma naszego towarzystwa spuściła wodę.
- Dziwny finish - skwitowałam z zaciśniętymi mocno szczękami, gdy znów zostaliśmy sami i mogłam się ubrać.
Posłałam mu długie pełne gniewu spojrzenie, gdy zapinał rozporek.
- Żebyś ty doszła, musisz sobie zasłużyć - powiedział dotykając palcami czule mojego policzka i całując delikatnie w usta.
Nawet nie drgnęłam.
- Zniszczyłeś moją ulubioną spódniczkę - spojrzałam na niego wściekła.
- Mogę kupić ci takich sto - otworzył drzwi i puścił mnie przodem, gdy ciągle mierzyłam go spojrzeniem pełnym wyrzutów i nienawiści - odkupię ci ją, bez obaw - powiedział, gdy trąciłam go barkiem i podeszłam do lustra ostatni raz poprawić ubrania i makijaż.
Oparł się biodrem o framugę drzwi i przyglądał mi się ze spokojem.
- Co?
- Nic. Tak tylko przyglądam się tobie - odrzekł ze wzruszeniem ramion - mówiłem ci, że jesteś tylko moja i mam nad tobą władzę.
- To był gwałt panie Leto.
- O nie, nie - powiedział z rozbawieniem - wcale się nie wyrywałaś, nie krzyczałaś i nie sprzeciwiałaś, mimo że mogłaś.
- To był wymuszony seks - odwróciłam się przodem do niego.
- Nic ci na to nie poradzę, że jestem zwolennikiem ostrego seksu. - odpowiedział na spokojnie, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie i wszyscy o tym wiedzieli, oprócz mnie.
- Nie jesteś normalny... - powiedziałam podchodząc do niego blisko i patrząc uważnie w te jasne oczy, które teraz miały znacznie łagodniejszy wyraz.
- Oczywiście, że nie jestem normalny - odpowiedział ze spokojem i nawet nie drgnął - jestem nadzwyczajny - uśmiechnął się, a ja stanęłam na palcach i opuszkiem palca postukałam kilka razy w jego czoło.
- TU... nie jesteś normalny - uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Gdybym był tu normalny, nie byłbym kim jestem - wyszeptał dumnie - nie byłbym artystą.
- Mylisz się, Leto - szepnęłam, a on uniósł lewą brew - nie wszyscy popaprańce są artystami - roześmiał się.
Pogładził mnie po głowie jak małą dziewczynkę i ruszył w stronę wyjścia z rękami w kieszeniach.
- Po tych zajęciach poczekaj na mnie przy bibliotece.
- Po co? Chcesz powtórzyć w archiwum? - spytałam jadowicie, a on znowu się uśmiechnął.
- Po prostu tam na mnie poczekaj.
Wyszłam chwilę po nim, zła... bo jednak mu uległam i byłam nie tyle co na niego wściekła za zniszczenie mojej ulubionej spódniczki, ale raczej na siebie.
Tak, byłam wściekła na siebie.

- Hej kochanie - usłyszałam głos Ashtona i jego ciepłe usta na moim policzku - coś się stało?
- Hej - odburknęłam próbując zamaskować mój zły humor - wybacz, nie mam najlepszego humoru teraz - mruknęłam pod nosem posyłając mu słaby uśmiech.
- No dobrze, a co powiesz na gorącą czekoladę? - objął mnie ramieniem i skierował nasze kroki - jest idealna na zły humor - powiedział łagodnie i po chwili siedzieliśmy na ławce z Nelly, z kubkami gorącej czekolady i żartowaliśmy.
- Miałeś rację co do gorącej czekolady - powiedziałam już w dobrym nastroju i obdarzyłam go słodkim pocałunkiem w usta - dziękuję.
- Gołąbki! Bo będę zazdrosna! - nadąsała się Nelly, lecz tylko na żarty.
- Zapraszam na zajęcia moich kochanych, opornych na wiedzę studentów psychologii 5-go roku! - zawołał wykładowca przechodząc obok nas i kierując się w stronę sali wykładowej z kluczem.
- Nie lubię go - powiedziała Nelly, a profesor posłał jej wymowne spojrzenie.
- Słyszałem, panno Lyon. Ja za wami też zbytnio nie przepadam. Niestety, jesteśmy na siebie skazani - powiedział z drwiącym uśmiechem i wszedł do sali, a my się roześmialiśmy.
- Dziś skończymy wcześniej zajęcia, nie chce mi się patrzeć na wasze zmęczone mordki - powiedział wykładowca układając usta w podkówkę - a tak naprawdę, to ja sam mam już dość i nie chce mi się z wami siedzieć.
- Lubię jego szczerość - wyszeptałam do Nelly, która siedziała z lekkim grymasem na twarzy. Naprawdę nie lubiła tego profesora.

- Pójdziemy dzisiaj do kina? - spytał Ashton, a ja uśmiechnęłam się do niego przepraszająco.
- Muszę coś teraz załatwić.
- Co takiego? - spytał kładąc dłonie na moich biodrach i przyciągając bliżej siebie - masz kochanka? - zażartował trącając mój nos swoim z szerokim uśmiechem na ustach.
- A byłbyś zazdrosny? - zaśmiałam się i pocałowałam go - nie martw się, jutro nie mam żadnych planów.
- To już rezerwuję sobie twój czas dla mnie - wymruczał i przytulił mnie mocno.
- Oczywiście - uśmiechnęłam się do niego - do zobaczenia później - powiedziałam i ruszyłam w stronę biblioteki.
Nie było go, więc zaczęłam się denerwować.
Weszłam do czytelni i zauważyłam, że siedział w kącie i czytał jakąś książkę.
- Ekhm - odchrząknęłam, a on po chwili uniósł na mnie swój wzrok - już myślałam, że mnie wystawiłeś - szepnęłam siadając na przeciwko niego, a on się uśmiechnął.
Pod stołem podsunął pudełko.
- To za zniszczenie twojej garderoby - mruknął i wrócił do czytania.
- Aha? - odpowiedziałam patrząc na niego z niedowierzaniem, że tak mnie ignorował.
- Otwórz - powiedział nie odrywając wzroku od książki. Zajrzałam niepewnie do pudełka i po chwili je odłożyłam z powrotem na podłogę i przesunęłam w jego stronę.
- Chyba sobie ze mnie kpisz  - wysyczałam wściekła.
- Zły rozmiar? - zdziwił się, a ja wstałam z impetem od stolika.
- Żegnam - warknęłam i wyszłam, a on nawet nie drgnął.
Dalej czytał książkę.

Wróciłam do domu jeszcze bardziej wściekła niż wtedy, gdy wyszłam z łazienki.
- Cześć kochana, jak ci minął-...
- NIE MAM NASTROJU - warknęłam i trzasnęłam za sobą drzwiami od mojego pokoju.
- ... dzień.
- Popapraniec... - mruknęłam zła krążąc po pokoju.
Nie minęło pięć minut jak wyszłam z pokoju i skierowałam swoje kroki prosto do Matt'a.
- Co się stało? - spytał znowu siedząc w kuchni i robiąc obiad dla nas - znowu Leto?
- Pijemy dzisiaj - zakomunikowałam na co mój współlokator tylko uśmiechnął się.
- Czekałem na to - zaśmiał się i zaczął śpiewać piosenkę Boba Marley'a "Don't worry be happy".

11 komentarzy:

  1. Nie wiem jak to się stało, ale nienawidzę Jareda za jego pomiatanie April. No po prostu go nienawidzę.
    Ale też jestem ciekawa, co jej dał.
    I oby szybko wyjechał i zostawił biedną April w spokoju! Cokolwiek tam ona do niego czuje, niech zostanie to zapomniane ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest jakaś chora sytuacja :P Nie rozumiem April. Ledwo co zna gościa, a już pozwala mu (że tak to ujmę) "zapinać" się w toalecie.
    Czekam także na wyjaśnienia co do rozumowania Jareda :P Bo jego nie pojmuję totalnie :) Twierdzi,że April jest tylko i wyłącznie jego kobietą,czyli musi mieć ku temu solidne powody :P
    Jestem tak ciekawa kolejnego rozdziału! Błagam! Dodaj go jak najszybciej!
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ramach wyjaśnienia:
      1) April go zna (jest fanką jego zespołu, wie o nim dużo z internetu, bywała na jego koncertach itp itd)
      2) to nie tak, że April tak po prostu "pozwoliła mu", on użył siły wobec niej, gdy wyprowadziła go z równowagi, dlatego wypowiada się o tym jako o "gwałcie" itd.
      3) punkt widzenia i powody zachowania Jareda - póki co pozostaną tajemnicą <3
      4) a co do tego, że jest to chora sytuacja - taka właśnie ma być ;3

      Mam nadzieję, że to trochę rozwieje pytania i pomoże w zrozumieniu tego opowiadania ^^ xo

      Pozdrawiam, autor:
      NicoleH.

      Usuń
  3. kiedy kolejna część?

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli kiedy ? czekam już ponad tydzień !!! :P błagam dawaj kolejną :D !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli kiedy ?????????? Czekam ponad tydzień !!!!!!!! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. postaram się napisać dziś wieczorem(sobota) lub w niedzielę, najpóźniej w poniedziałek, bo mam strasznie dużo na głowie - sesja zimowa się zbliża + zaliczenia z innych przedmiotów :)

      Cierpliwości xo

      Usuń
  6. bedzie dzisiaj nowy rozdzial?

    OdpowiedzUsuń