poniedziałek, 6 stycznia 2014

05.

Soooorry za błędy i witam w 2014 roku <3 xo
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Zabalowałaś wczoraj ostro? - spytał z lekkim uśmiechem na ustach, choć i rozczarowaniem ukrytym na "dnie" oczu.
- Hej Ashton... - uśmiechnęłam się słabo - już dawno tak nie popiłam ze współlokatorem.
- Widzę, że jesteś w nie najlepszej kondycji - pogłaskał mnie po głowie.
- Wiem co chcesz powiedzieć - dotknęłam jego policzka - dzisiaj cały dzień jest zarezerwowany dla ciebie, tak jak obiecywałam.
Pocałował wierzch mojej dłoni i wtedy usłyszeliśmy ten lodowaty głos.
- Wyciągamy karteczki i piszemy malutki sprawdzian wiadomości z poprzednich zajęć - warknął Leto i uderzył książką o blat biurka.
- A jemu o co chodzi? - burknęła pod nosem Nelly.
- Proszę się porozsiadać co drugie miejsce ma być wolne.
- Zarządził jak prawdziwy wykładowca - szepnęła mi na ucho Nelly.
- Był aktorem, można się tego po nim spodziewać - uśmiechnęłyśmy się porozumiewawczo.
- NO RUCHY!
- Ktoś chyba jest dziś nie w humorze... - szepnął z uśmiechem Ashton i przesiadł się o miejsce dalej.
Uśmiechnęłam się do niego.

- Dziękuję, to koniec na dziś - powiedział oschle Jared na koniec i ogarnął salę wzrokiem.
Po zajęciach podeszłam do jego biurka, a on zmierzył mnie wzrokiem, jakbym co najmniej powiedziała mu, że wygląda jak pedał i poparłabym to sensownymi argumentami.
- Dzisiejszy wykład był bardzo ciekawy - zaczęłam - chciałam się spytać czy-...
- April, wziąłbym cię na słowo, ale nie chcę, żeby jakieś plotki się rozeszły, więc spotkamy się dzisiaj o 17.
- ... ale ja chciałam się spytać, czy na następnych zajęciach również będzie sprawdzian z wiadomości... oraz czy będzie możliwość poprawy - dodałam ciszej, a on w końcu  uraczył mnie łagodnym spojrzeniem.
- Dla ciebie zawsze - uśmiechnął się i palcem trącił lekko czubek mojego nosa, tak jak się robi małym dzieciom.
- To dobrze, bo to nie tak, że się nie uczyliśmy... ale chcieliśmy mieć pewność - dodałam na wesoło, a Jared uniósł lekko kąciki ust.
- Dziś o 17 - szepnął i zaczął zbierać kartki, na których coś nabazgrał.
- Ale-...
- Nie chcę słyszeć żadnego "ale" - ton nieznoszący sprzeciwu i ostrzegawcze spojrzenie.
- To ja już pójdę - powiedziałam niechętnie i zrobiłam kilka kroków w tył, a ponieważ nic więcej nie powiedział, odwróciłam się do niego plecami i poszłam w stronę Ashtona i Nelly, którzy czekali przy drzwiach.
- I jak? - Nelly wpatrywała się we mnie z uniesionymi brwiami - będzie możliwość poprawy tego sprawdzianu.
- Zaskoczył mnie tym.
- Mnie też... nie sądziłam on tak na serio to weźmie... no wiesz, to zastępstwo za profesora Risk'a.
- Zjedzmy lunch na mieście, ja stawiam - powiedział Ash obejmując mnie ramieniem.
- Dobrze.

- Dlaczego zamówiłaś sobie zieleninę i pieczywo?
- Nelly, staram się odżywiać zdrowo... no dobra, w miarę zdrowo.
- Odchudzasz się? - spytał Ashton z wysoko uniesionymi brwiami.
- Oczywiście, że nie. Po prostu mam już wbite na stałe do głowy, żeby zdrowo się odżywiać - uśmiechnęłam się - nawyki z przeszłości.
- Byłaś modelką? - spytała Nelly, a ja zaśmiałam się.
- Nie, ale mama miała bzika na punkcie idealnej sylwetki, zdrowego odżywiania się... bała się też zachorowania na raka, czy coś tam... a i tak zawał serca ją zabił.
- Oh, przepraszam... - jęknęła Nelly chwytając mnie za dłoń - nie chciałam.
- Oh, przestań! To nic takiego - zaśmiałam się - minęło już kilka lat, czasem brakuje mi jej, ale przywykłam już do jej nieobecności.
Zapadła chwila ciszy.
- A co z twoim tatem?
- NELLY! - warknął Ashton i odłożył filiżankę z kawą - to zupełny brak taktu.
- No co? Jak już zaczęliśmy drażliwe tematy, to możemy je załatwić za jednym zamachem.
- W porządku - zaśmiałam się - mój ojciec ma się dobrze, prowadzi własną firmę, a jak jest u was? - spytałam spoglądając najpierw na Ashtona.
- Żyją, obleśnie bogaci i podróżują - wzruszył ramionami - a twoi Nelly?
- Matka alkoholiczka, a ojciec ma inną - powiedziała beznamiętnie - gówniana sytuacja trochę, ale Kate jest całkiem miła, lubię ją.
- Patologia... - szepnął Ash i zaczęliśmy się śmiać.
- A twój tato nie chce drugi raz ożenić się? - spytała Nelly, lecz ja tylko uśmiechnęłam się.
- Spytałam go o to samo... powiedział, że w jego sercu jest miejsce tylko dla mamy i dla mnie. Żadna inna kobieta nie zmieści się tam - upiłam łyk soku - no chyba, że to będzie moja córka, ale nie śpieszy mi się do tego.
- Dlaczego? Myślę, że Ashton sprostałby temu zadaniu - Nelly poruszyła zabawnie brwiami i roześmialiśmy się.
- Nie ma pośpiechu - zaśmiał się Ashton i objął mnie ramieniem - nawet nie wiemy, czy wytrzymamy ze sobą pół roku - wystawił język, a ja uderzyłam go lekko w żebra.
- Hej! Nie jestem taka straszna... chyba - uśmiechnęłam się szeroko i pocałowałam go w usta.
- Oczywiście, że nie.

Po 18 byliśmy już wolni, więc pieszo wybraliśmy się na mały spacer, a później pojechaliśmy do Ashtona.
- Tylko nie wystrasz się psów - powiedział zanim wjechaliśmy na posesję - są dość... głośne.
- Uwielbiam psy - powiedziałam, lecz gdy zobaczyłam dwa ogromne dogi niemieckie odechciało mi się wysiadania z samochodu - to ja tu chyba poczekam... - dodałam przyglądając im się z niemałym przerażeniem.
- Spokojnie, są łagodne jak baranki - powiedział wesoło i wysiadł pierwszy, a te dwa ogromne cielaki rzuciły się w jego stronę merdając długimi ogonami - siad - rzucił komendę, a one od razu usłuchały i usiadły na dupie - możesz wysiąść, nic ci nie zrobią, gwarantuję - powiedział z uśmiechem otwierając drzwi od strony pasażera i wyciągnął dłoń w moją stronę.
Chwyciłam ją niepewnie i wysiadłam z samochodu.
- Mam nadzieję... - szepnęłam.
- Tom, Jerry - powiedział, a ja spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- NIE MÓW?
- Serio... rodzice takie imiona wymyślili... - westchnął z rezygnacją - pilnuj domu - powiedział do psów, a my weszliśmy do środka.
- Tom i Jerry? SERIO? - spytałam ponownie i zaczęłam się śmiać.
- Serio - zaśmiał się.

Wieczór spędziliśmy na oglądaniu filmów.
- Czy możemy-...? - spytałam z przepraszającym wyrazem twarzy, gdy podciągał moją koszulkę do góry.
- Oh, jasne... rozumiem - powiedział Ash odsuwając się nieco - chcesz coś do picia?
- Nie o to chodzi - powiedziałam, gdy wstał z łóżka - tylko-... muszę ci o czymś powiedzieć - usiadłam i karcąc się w myślach, że nie zdążyłam ugryźć się w język. Stanął naprzeciwko mnie.
- Co takiego chcesz mi powiedzieć? - spytał łagodnie i przykucnął naprzeciw mnie podpierając swoje dłonie o moje kolana - możesz mi wszystko powiedzieć - dodał z uśmiechem i pogłaskał dłonią po policzku.
- Wiem, ale-... - zacięłam się z obawy, że to wszystko co się zaczęło między nami, tak zwyczajnie dobiegnie końca, gdy powiem mu o tym - miałeś rację.
- W czym? - zmarszczył lekko czoło.
- Z Jaredem... - szepnęłam zaciskając mocno dłonie w pięści - wiem, że mnie ostrzegałeś, ale ja naprawdę nie miałam na to wpływu.
- Zrobił ci coś? - spytał nieco chłodniejszym tonem, więc energicznie potrząsnęłam głową na znak, że nie, lecz po chwili delikatnie kiwnęłam twierdząco głową - mam z nim porozmawiać?
- NIE - powiedziałam wystraszona i w końcu spojrzałam mu w oczy. Miał w nich złość, żal i żądzę ... jeśli powiem, że żądzę "zemsty", będą to zbyt mocne słowa... Raczej żądzę poznania szczegółów - nie chcę żebyś z nim rozmawiał.
- Nic mu przecież nie zrobię, obiecuję.
- ... przepraszam, Ashton - szepnęłam i rozejrzałam się za moją torebką - ja-... ja już chyba lepiej pójdę.
- Zostań - poprosił łapiąc mnie za dłoń, gdy wzięłam torebkę i miałam już wychodzić - porozmawiajmy o tym, przy herbacie.

- Druzgocze mnie twoja dojrzałość... przy tobie, czuję się jak gówniarz - przyznałam się po godzinach rozmowy, a on roześmiał się.
- Cieszę się, że powiedziałaś mi o tym wszystkim teraz, kiedy jest jeszcze wcześnie - uniosłam lekko kąciki ust. Nie czułam się z tym dobrze.
- Czyli nadal chcesz się ze mną użerać? - spytałam z szerokim uśmiechem, a on pocałował mnie w czoło.
- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo - powiedział przewracając nas na łóżko i całując mnie po szyi.
- Wariat - przegryzłam z uśmiechem dolną wargę i zdjęłam z niego koszulkę...

Psy zaczęły szczekać za oknem, a Ash wywrócił teatralnie oczami.
- Zaraz wracam - szepnął naciągając jeansy na tyłek, a ja zaśmiałam się i przykryłam wyżej pościelą.
- Czekam - odpowiedziałam odprowadzając go wzrokiem starając się zapamiętać na jak najdłużej widok jego umięśnionych pleców.

*Ashton*
- Pomóc w czymś? - spytałem mężczyznę stojącego przy bramie i opierającego się plecami o mur.
- Tak - odpowiedział cicho zachrypniętym głosem - ma pan coś mojego, co chcę odzyskać.
- Nie rozumiem - pogłaskałem psy po karkach, by je uspokoić.
- Wiem, że April jest u pana.
- ... oh. - szepnąłem i mimowolnie uniosłem jeden kącik ust w formie uśmiechu - to nie pana sprawa?
- Owszem moja - odbił się stopą od muru i staną naprzeciwko mnie z rękami w kieszeniach.
- Wolałbym, żeby przestał pan mieszać April w głowie i przestał jej dotykać, bo jeśli dowiem się, że jeszcze raz pan jej dotknął lub zbliżył się na odległość mniejszą niż półtora metra, to obiecuję... zabiję cię - zaczął się śmiać, a mnie to zupełnie zbiło z tropu, nie rozumiałem jego zachowania.
- Nie rozumiesz, Ash - powiedział lekceważąco Leto, a ja jedynie mocniej zacisnąłem dłonie na obrożach psów - ona należy do mnie - jego lekceważący uśmiech rozzłościł mnie jeszcze bardziej.
- Pamiętaj, że ostrzegałem - zmrużyłem złowrogo oczy i ruszyłem w stronę domu.
- Ash, Ash, Ash... sam nie wiesz z kim zadzierasz.

*April*
- Ash, stało się coś? - spytałam, gdy wrócił zły i zaczął czegoś szukać.
- Nie, w sumie to nic - po chwili znalazł paczkę papierosów i powoli wyszedł na taras.
Ubrałam się i podeszłam do niego przytulając się do jego pleców.
- Powiesz mi?
- Nie odpuścisz? - zaciągnął się dymem papierosowym.
- I tak będę do tego wracać - złożyłam delikatny pocałunek na jego ramieniu.
- Innym razem ci powiem, dobrze? - spojrzał na mnie przez ramię. Kiwnęłam twierdząco głową.
- Dobrze - chwycił mnie za dłoń i przyglądał się badawczo.
- ... czy ty, czujesz coś do tego aktora? - zastanowiłam się chwilę.
- Tak - odpowiedziałam szczerze i spojrzałam mu w oczy, które były teraz smutne - czuję do niego podziw i szacunek. - uśmiechnęłam się szeroko i stanęłam na palcach, żeby pocałował go w usta.
- Zacząłem się bać, że coś więcej - zaśmiał się i przytulił mnie mocno unosząc trochę ponad ziemię.
- Ash, nie mogę oddychać! - dodałam wesoło.
- Kocham cię, April - przytulił mnie jeszcze mocniej - taaaak mocno!
- Ja ciebie też, aż brak mi tchu - zaczęliśmy się śmiać obydwoje, więc mnie postawił.
Weszliśmy do środka i zjedliśmy lekką kolację.

- Zostaniesz na noc? - spytał, gdy przysypiałam z głową na jego ramieniu.
- Nie mogę, Matt nawet nie wie co robię - westchnęłam cicho i objęłam go.
- Napisz mu, że zostajesz u mnie. - spojrzałam  na niego z lekkim uśmiechem i pogłaskałam go delikatnie po policzku.
- Chciałabym zostać, ale chcę wrócić do domu na noc - pocałowałam go lekko w żuchwę.
- W takim razie wstawaj, podwiozę cię - podniósł się i przeciągnął - nie pozwolę ci wracać samej o tej porze.
- No tak - było już po 22 i za oknem było ciemno.
Wsiedliśmy do jego auta, i pomimo że nie nie rozmawialiśmy, to ta cisza nie przytłaczała nas.
- Do zobaczenia jutro - uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam w policzek.
- Dobranoc - szepnął i znów, poczekał aż zniknę za drzwiami.

- APRIL MARLOW - usłyszałam, gdy tylko weszłam do mieszkania - czy ty chcesz, żebym zamartwił się na śmierć?! - Matt stał na wprost mnie na drugim końcu korytarza.
- Przepraszam - uśmiechnęłam się do niego.
- Jak ci kiedyś przyleję to nawet Ashton mnie nie powstrzyma! - zagroził z grubą książką w ręce.
- Uczysz się? - zmieniłam temat zaciekawiona tym czym mi groził.
- Tak, mamy jutro jakieś ważne wypracowanie - skrzywił się - zjesz coś?
- Nie, dzięki - powiedziałam przeciągając się i idąc do łazienki, żeby przygotować sobie kąpiel - zjadłam u Ashtona.
- Dobry jest w łóżku? - spytał ciszej Matt z szerokim uśmiechem i błyszczącymi oczami.
- Bardzo czuły, ale tak - pokazałam mu język i zniknęłam za drzwiami swojego pokoju, sprzątnęłam bałagan z łóżka na podłogę i wzięłam piżamy.
- Myślisz, że się nada? - spytał opierając się biodrem o framugę w drzwiach łazienki, gdy zmywałam makijaż.
- Powiedziałam mu o Leto.
- CO? - spytał nie dowierzając.
- Powiedziałam mu o Leto, o wszystkim.
- I nie zabił cię jeszcze?
- Kocha mnie... - uśmiechnęłam się pod nosem.
- Ta... - mruknął pod nosem.
- Co to za "ta..."? Nie możesz być ciągle takim pesymistą, Matt.
- Nie jestem.
- Jesteś... a jak tam Luke?
- Przestań!
- Co przestać? - zaśmiałam się.
- Przestań robić ze mnie geja! - powiedział obrażony.
- Ale to takie słodkie! - pokazałam mu język.
- Nie jestem gejem dobrze o tym wiesz - obruszył się, a ja parsknęłam śmiechem.
- Wiem, wiem... po prostu, lubię się tak z tobą drażnić.
- Ktoś dzwonił do ciebie, ale się nie przedstawił.
- Tato?
- Nie... jakiś mężczyzna, z zachrypniętym głosem.
- Chciał coś przekazać?
- O dziwo nie... mówił, że innym razem zadzwoni - spojrzałam na niego zdziwiona - nie patrz tak na mnie, nie znam go...
- No okej... - mruknęłam cicho.
- Wracam do książki - westchnął ciężko i wyszedł z łazienki.

- April...
- Co? - mruknęłam, a Matt rozsunął zasłony.
- Spóźnisz się - powiedział i poklepał mnie lekko po twarzy.
- Nie idę dzisiaj - burknęłam i przewróciłam się na drugi bok zakrywając kołdrą po czubek głowy.
- Wstawaj, twoja miłość czeka na ciebie od 10 minut.
- CO? - od razu poderwałam się do pozycji siedzącej.
- No czeka na ciebie już od 10 minut.
- Sio - wygoniłam go z pokoju i wybrałam numer do Ashtona.
- W końcu - powiedział wesoło - wiesz która jest godzina?
- Późna... nie wyrobię się na zajęcia - przegryzłam dolną wargę ust i miałam nadzieję, że nie będzie na mnie krzyczał, tak jak miał to w zwyczaju Matt.
- Wagary? - zaśmiał się.
- Tak, wejdź do środka - powiedziałam i rozłączyłam się.

- Czyja to koszulka? - spytał patrząc na mnie z uśmiechem.
- Moja.
- Ale to męska koszulka... - zmarszczył lekko brwi.
- W takich najlepiej się śpi - odpowiedziałam ze wzruszeniem ramion - wejdź - dodałam i zamknęłam za nim drzwi.
- Kawy? - spytał Matt wychodząc z kuchni elegancko ubrany - nie mogłem jej wcześniej dobudzić.
- Aa... - jęknęłam i odchrząknęłam - Ashton to jest Matt, mój współlokator... - Matt podszedł do niego i wyciągnął dłoń w jego stronę - Matt, to jest właśnie Ashton.
- Więc to ty jesteś tym słynnym współlokatorem April - powiedział z lekkim uśmiechem Ash, a Matt rozpromienił się.
- Słynnym?
- April opowiada czasem o tobie... na przykład, że ją rozpijasz - powiedział trochę szorstko z uniesioną jedną brwią.
- Oh, a wspominała o tym, że to z jej inicjatywy? - obydwaj spojrzeli na mnie.
- Podkolorowujecie historie nie pytając o wszystkie szczegóły - skrzyżowałam ręce na piersiach, a oni wymienili ze sobą wymowne spojrzenia.
- Muszę już iść - powiedział Matt chwytając klucze i podręczną torbę - do zobaczenia później - pocałował mnie w policzek.
- Pa - powiedziałam mu na odchodne.
- Zamknij za mną drzwi na klucz - zarządził - cześć, Ash.
- Na razie - uniósł rękę mój chłopak, gdy Matt zamknął za sobą drzwi. - muszę z nim pogadać, że tylko ja mogę cię całować... - dodał i zaśmiał się.
- Chodź - wymruczałam i pociągnęłam go za kurtkę do mojego pokoju.

15 komentarzy:

  1. Ej, zajebiście się to czyta! Czyżby Jared w końcu zostawił April w spokoju?
    Zresztą wow, jak się poświęca dla niej! Znajduje adresy jej chłopaków, numer jej telefonu... Chyba mu zależy, to nie wygląda na zwykłą żądzę i ochotę na seksy.

    OdpowiedzUsuń
  2. to moje ulubione marsowe opowiadanie :D April zostaw tego Ashton ! Ona ma być z Jaredem ! Kiedy nowy rozdział ? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. to moje ulubione marsowe opowiadanie :D April zostaw tego Ashton ! Ona ma być z Jaredem ! Kiedy nowy rozdział ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, chyba nie prędko... dziś dopiero co dodałam, a teraz mam bardzo dużo do nauki, alee! może coś wymyślę i w piątek/sobotę napiszę coś nowego - ale nie obiecuję! :)

      Pozdrawiam, autor xo

      Usuń
  4. będzie dzisiaj nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Na razie nie mam czasu... może w ciągu przyszłego tygodnia się pojawi.

      Usuń
  6. ja chcę nowy , teraz !!!!! :> (plis )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam teraz bardzo dużo nauki i zaliczeń, przed czwartkiem RACZEJ nie ma opcji, żebym dodała coś nowego.

      Cierpliwości xo

      Usuń
  7. April zostaw Ashton! Kiedy nowy?

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdy napiszę, póki co jestem w trakcie pisania rozdziału do http://one-touch-of-heaven.blogspot.com/, a teraz uciekam na trening w siatkę.

    Cierpliwości xo

    OdpowiedzUsuń
  9. kiedy dodasz nowy, bo wchodzę tu codziennie i nie ma nic :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Chwilowo nie mam weny przez egzaminy i zaliczenia + nie chcę wam "byle-co" dać do czytania x

    KEEP CALM
    AND WAIT x

    OdpowiedzUsuń
  11. Odpowiedzi
    1. Po prawej stronie bloga jest informacja na ten temat - proszę przeczytać i się dostosować.

      Usuń